-
Kwiecień, zieleń i drewniany taboret. Rzuć Pan okiem na śmieci.
Dzieje się – zaczęło się zielenić! Doczekałam się temperatur powyżej 10’C, cieplejsze ubrania zamieniły się miejscem z letnimi i teraz to one rezydują w kartonach na najwyższej półce w szafie. Zimowe obuwie podreptało na strych celem wypastowania i czekania na swoją kolej. Wczoraj ze smutkiem zauważyłam, że moje ulubione tenisówki straszą przedartym na noskach materiałem. Zakwitły śliwy węgierki posadzone w zeszłym roku, urosła nadzieja na owoce :) Sprzątnęliśmy odrobinę podwórko – złom zezłomowany, gumoleum wywiezione do punktu odbioru, ognisko przeniesione – jest czyściej! Zaczyna być nawet „ładnie” i „przyjemnie”, o ile to możliwe w centrum remontu…
-
Bałagan, wszędzie bałagan.
Bałaganu powstałego przy poszukiwaniu przyłączy Wam jeszcze nie pokazywałam. Pamiętacie jak wspominałam Wam, że AMW nie przekazała nam dokumentacji? Nawet urząd gminy nie dysponuje jakimkolwiek dokumentem na temat budynków na naszej działce. Mówiłam Wam również o dziwnych znaleziskach odkopanych w ziemi – schodach prowadzących donikąd i fundamentach nie wiedząc po czym…. Byliśmy zmuszeni do przekopania działki, aby odnaleźć przyłącza, sprawdzić ich stan techniczny i nanieść na mapy. W listopadzie zakończyliśmy remont przydomowej oczyszczalni ścieków i studni. Do wykopów wynajęliśmy koparkę i ku naszemu zdziwieniu i rozpaczy okazało się, że w ziemi znajdowała się hałda śmieci…. Wiecie to nie były takie zwykłe śmieci. Odnaleźliśmy wiele zardzewiałych niemieckich kluczy, metalowych okien i innego kutego żelastwa…
-
Markowanie ubytków.
Remont naszego domu został na okres zimy zawieszony. Nie oznacza to jednak, że całkowicie zapomnieliśmy o uroku prac remontowych, o nie :) Po prostu obszar manewrowy przeniósł swój środek ciężkości i obecnie zmagamy się z domem rodziców. Ostatnio pokazałam Wam odnawianie boazerii, która w obecnej formie jest już z nami od około dwóch miesięcy. Wy również dzieliliście się ze mną swoimi doświadczeniami z odnawianiem tego subtelnego akcentu minionego wieku. Najwięcej problemów przysparzają wszystkim pęknięcia w szczelinach, ale bez obaw – znalazłam ratunek :)
-
Odnawiamy stare drzwi – część 2
Miałam ogromną nadzieję, że kolejny wpis z drzwiami będzie już opatrzony zdjęciami pokazującymi efekt końcowy. Niestety nie :( Na szczęście to już końcówka – wszystkie elementy są zabezpieczone przed działaniem warunków atmosferycznych jednak ostatnie szlify muszą poczekać na wyższe temperatury.
-
Trudny wybór i pusta przestrzeń….
Jak w tytule. Wszystko się bardzo pogmatwało… Kupując budynek bez planów wiedzieliśmy na co się piszemy. Podejrzewaliśmy że największy problem przysporzą nam instalacje i dojście do tego jak biegną. Nie. To wcale nie był problem. Problem zaczął się w momencie, w którym odkopaliśmy stare fundamenty i odkryliśmy pustą przestrzeń pod paroma pomieszczeniami…..
-
Postępu prace.
Moje dłonie drapią. Siedzę i wcieram w nie krem zapożyczony z kosmetyków męża – ciężka amunicja. To chyba przez ten wszędobylski pył i kurz, który podnosi się z każdym przejściem przez pole bitwy. Pokonany gruz leżał w nieładzie i czekał na wywózkę. Więc wywoziłam i najwidoczniej dłonie przesuszyłam.
-
Niespodzianki, niespodzianki, niespodzianki…..
Wspaniały Panie murarzu, który to dom nasz stawiałeś – dziękuję! Dziękuję za pstryczek w nos i przekornie krzywe murowanie cegieł! Ja rozumiem, że kładł Pan je tak jak leciało – raz pion , raz poziom… Być może to wcale nie jest wina pana murarza? A jeśli w tych miejscach były wcześniej okna lub drzwi? Czym są puste przestrzenie w ścianach i skoro budynek był stawiany zaraz po wojnie ( jak było napisane w ofercie sprzedaży )to czemu cegły są niemieckie? Czumu w budynku są krokwie i legary z starymi oznaczeniami ciesielskimi? Czemu nasz budynek już stał zanim powstała reszta wioski? Pytania mnożą się…..