-
Drewniany blat łazienkowy . Nasza łazienka.
W listopadzie minie rok od pierwszej nocy którą spędziliśmy w naszym domu. Po upływie tego czasu możemy powiedzieć, że dorobiliśmy się umywalki :) Jupi! Z blatu kuchennego zniknęła pasta i szczoteczki, na które z czasem przestałam zwracać uwagę. Ich obecność w tamtym miejscu była wręcz oczywista… Nasz nowy drewniany blat łazienkowy wykonaliśmy z drewna dębowego i postawiliśmy na misę z baterią nablatową. Choć brakuje nam jeszcze lustra i paru detali to już chcę Wam pokazać jak to wygląda. Przed zdjęciami udało mi się pozbyć słoiczka po ketchupie „Kotlin” i w jego miejsce zakupić normalny i nudny pojemnik na pastę. Progress do potęgi. Tak wygląda nasz nowy drewniany blat łazienkowy. Zdecydowaliśmy się na drewniany blat łazienkowy wykonany…
-
Ozdoby własnoręcznie wykonane.
W mojej rodzinie przetrwało mało pamiątek – raptem parę zdjęć z dzieciństwa dziadków. Wojna zabrała dużo – familię , majątek i pamięć. Zazdroszczę tym z Was którzy mogą otaczać się przedmiotami, które bezpośrednio obcowały z Waszymi przodkami – niestety w naszej rodzinie nie przetrwały takie nośniki pamięci… Być może dlatego otaczamy się z Przemkiem starociami – staramy się stworzyć miejsce wręcz przesiąknięte naszą pracą. Chciałabym by nasze wnuki, prawnuki miały możliwość poznania nas właśnie poprzez te przedmioty – byśmy mogli zasłużyć na ich sympatię, podziw i pamięć. Świadomie zrezygnowaliśmy z przedmiotów masowej produkcji – obiecaliśmy sobie że nie będziemy kupować plastikowych ” ozdób ” wytworzonych hen daleko, przez małe rączki w żółtym…
-
Kwiecień, zieleń i drewniany taboret. Rzuć Pan okiem na śmieci.
Dzieje się – zaczęło się zielenić! Doczekałam się temperatur powyżej 10’C, cieplejsze ubrania zamieniły się miejscem z letnimi i teraz to one rezydują w kartonach na najwyższej półce w szafie. Zimowe obuwie podreptało na strych celem wypastowania i czekania na swoją kolej. Wczoraj ze smutkiem zauważyłam, że moje ulubione tenisówki straszą przedartym na noskach materiałem. Zakwitły śliwy węgierki posadzone w zeszłym roku, urosła nadzieja na owoce :) Sprzątnęliśmy odrobinę podwórko – złom zezłomowany, gumoleum wywiezione do punktu odbioru, ognisko przeniesione – jest czyściej! Zaczyna być nawet „ładnie” i „przyjemnie”, o ile to możliwe w centrum remontu…
-
Stół z starego drewna.
Latem przystąpiliśmy do prac nad stołem Jagody i Dawida. Nowi właściciele mieszkają z nim już od paru miesięcy :) Przed Świętami Bożego Narodzenia do rodziny dołączył również stolik kawowy wykonany z starych legarów, który wbrew obawom zakolegował się z Holy. Ta z kolei okazała się niezwykle litościwa i nie ostrzy na nim pazurków… Każdy mebel ma swoją historię, czasem ciężko jest odkryć przeszłość materiału ale wiele radości sprawia nam przeistaczanie go nowy twór z przyszłością w nowych rodzinach. Śmiejcie się, ale jesteśmy bardzo zżyci z każdym mebelkiem który wychodzi spod naszych rąk :) Tak prezentuje się nasz stół z starego drewna.
-
Drewniana ława.
Problemem osób mieszkających w domu rodzinnym jest wszechobecny brak miejsca. Mam wrażenie, że nas problem ten dotyka w większym stopniu niż innych. My zasypujemy rodziców przejawami naszej radosnej twórczości. Salon zdominował dwumetrowy olbrzym na stalowych nogach, w kuchni jak okiem sięgnąć paterki, tacki, deski, itp ( część z nich powstało jeszcze w czasach liceum :) Tu jakaś ława, tam stolik a w rogu komódka… Śmiejemy się, że jeszcze domu nie skończyliśmy ale meble już mamy – trochę nie w tej kolejności zaczęliśmy ;) Przemek podrzucił mi do wykończenia ławę którą ostatnio wykonał ( tzn przed ostatnią – ostatnia czeka jeszcze na pracowni w stanie surowym ). Pięknie usłojona ława wykonana…
-
Altanka ogrodowa ( zmęczeni jak koń po westernie ) DIY
Jesteśmy jednymi z tych szczęśliwców, którzy wciąż mieszkają z rodzicami :) Gdyby nie ich pomoc stali byśmy w miejscu – nie moglibyśmy pozwolić sobie na jednoczesny remont i wynajem mieszkania… Własny biznes? ŁOOO – jedynie w snach! Mamy nadzieję, że w tym roku zamieszkamy już u siebie i znów będą mogli odetchnąć pełną piersią Stoimy więc na tym, że mieszkamy z rodzicami ( dzięki czemu wciąż dobrze się odżywiamy – Mamuś kochana :). Zagospodarowaliśmy wiec małą część ogrodu, by mogli w spokoju odetchnąć od codzienności i naszej obecności, a wyglądało to tak :
-
Czarny Jeogomość – dębowe krzesło.
Pracownia na wsi otoczona starymi jabłoniami jest darem od losu i taka miejscówka ma wyłącznie same plusy. Pierwszym plus za zapach, drugi za piękno ich kwiatów. Dziś się będę chwalić. Pojawią się kwiaty jabłoni i pewien stary Jegomość przed i po zabiegach pielęgnujących, które sprawiły mi nieco problemów :)